Chcę Ci powiedzieć o kolorach. NIE o tym, jak dobierać kolory, jakie kolory pasują do siebie i jaki kolory mają na nas wpływ. Chcę Ci powiedzieć o sprawie najważniejszej. O pierwszym podstawowym kroku, jaki potrzebujemy zrobić, żeby wprowadzić kolor do naszego wnętrza. I co to nam robi.
Bo często za tym tęsknimy. Chcemy więcej koloru w naszym życiu- więcej energii, więcej radości, chcemy wznieść się ponad przewidywalność, przeciętność, nijakość. A żeby to zrobić potrzebujemy podjąć DECYZJĘ. Tylko no właśnie- boimy się jej podjąć.
To jest częsty temat moich klientek, które mówią:
„Nie umiem podjąć decyzji.”
„Boję się coś wybrać.”
„Decyzje są dla mnie trudne.”
I mam dobrą wiadomość. Dom to świetne miejsce, żeby zmienić postrzeganie siebie, poczuć się bezpiecznie i zakolegować się z podejmowaniem decyzji. A kolory to decyzje, kolory to odważnie się, kolory to zaufanie sobie.
Opowiem Ci historię mojej klientki Moniki, która właśnie jest o kolorach i decyzjach.
Monika zgłosiła się do mnie w zwrotnym momencie swojego życia. Kupiła ze swoim partnerem mieszkanie, które planowali wyremontować. Jeśli choć raz byłaś w takiej sytuacji, to wiesz, że remont to MASA decyzji.
Podczas rozmowy o jej obecnym mieszkaniu usłyszałam od niej, że nie podejmuje szeregu decyzji związanych z urządzaniem jej domu właśnie dlatego, że decyzje przychodzą jej z trudem. Tak siebie postrzegała.
I o tym właśnie jest House-Coaching – gdy patrzymy na swój dom, widzimy siebie. I ten obraz może nas drenować z energii, bo widzimy w nim dowód naszego „boję się”, „nie umiem, „nie da się” albo może nas zachwycić. Możemy w nim zobaczyć „odważam się”, „mogę”, „robię to”.
Gdy poprosiłam Monikę, żeby podała mi przykład ze swojego życie, kiedy podjęła decyzję szybko i trafnie, nastąpiła długa cisza. Nic, zero, pustka.
A parę dni później pojechaliśmy do sklepu wybierać płytki do ich kuchni. To nie był łatwy wybór- długi stół próbek i katalogów, poszukiwania tego idealnego odcienia niebieskiego, faktury i formatu. I tak, żeby pasowało do całej reszty- drewnianej podłogi, zabudowy kuchennej, blatu.
Tu zatrzymam się i powiem, że od początku naszej współpracy to partner Moniki nadawał ton rozmowie- jak chce, żeby wyglądał ich dom, co jest dla niego ważne, co absolutnie musi się znaleźć w ich domu, a czego pod żadnym pozorem nie może tam być. A Monika przychylała się do jego pomysłów albo milczała.
Kiedy podczas sesji rozmawiałyśmy sam na sam, okazało się, że w innych obszarach życia ma podobnie- unika decyzji i unika przyglądania się ważnym dla siebie tematom. A czas ucieka. Marzyła o porzuceniu bezpiecznej, ale całkowicie pozbawionej emocji pracy w IT i na serio zajęciu się ilustracją, która od dawna była jej hobby.
I w czasie tej wizyty w sklepie zdarzyła się pewna szczególna rzecz. Po przerwie na kawę Monika powiedziała swojemu partnerowi, że wybiorą te płytki dzisiaj, teraz. I ja, i on byliśmy pod ogromnym wrażeniem, bo zrobiła to ze spokojem i pewnością. I wybrała je, tak jak wybiera sukienkę z szafy przed wyjściem do pracy.
„Widzisz” powiedziałam „teraz już masz przykład szybkiej i celnej decyzji.”
I to było jak domino. Monika z łatwością wybierała kolejne elementy wykończenia ich domu- oświetlenie, meble, dodatki. A jej partner, widząc jej pewność i spokój przestał już dominować ten temat.
Ta historia trwała dłużej niż remont mieszkania. Po kilku miesiącach, gdy odwiedziłam ich w wyremontowanym domu okazało się, że Monika rozesłała do kilku wydawnictw próbki swoich prac i jest blisko podpisania umowy na ilustracje do swojej pierwszej książki. „To przez jakiś czas jeszcze będzie moje hobby, ale mam plan w ciągu roku całkowicie utrzymywać się z rysowania i odejść z IT”.
Wiem to ja i wie to Monika, że ta zmiana w jej życiu zaczęła się od wyboru koloru płytek do kuchni.